1 lutego minęło dokładnie 5 lat od śmierci wybitnej polskiej poetki, laureatki Nobla, WISŁAWY SZYMBORSKIEJ.Grupa przyjaciół poetki uczciła pamięć Noblistki uroczystą mszą w kościele św. Mikołaja. Po mszy pp. Ewa i Jan Pindlowie zaprosili wszystkich na śniadanie w Hotelu Europejskim. Wróciły wspomnienia, anegdotki.

Obecna na spotkaniu prof. Anna Lutosławska przypomniała tekst, napisany kilka dni po śmierci Poetki przez uczestniczącego w spotkaniu dr Janusza Stępińskiego „złotą rączkę” od spraw technicznych w mieszkaniu Nobllistki.
Dzięki uprzejmości autora, jeszcze niedawno pracownika AGH (dziś już na emeryturze) tekst ten możemy udostępnić wszystkim przyjaciołom naszej Fundacji.

O Wisławie słów parę

Nie należała do tych osób, co wszystko chcą robić sami.
Wszystkie rzeczy w jej mieszkaniu czy to duże, czy to małe:
książki, obrazy, zdjęcia, kamyki, maski, kromka chleba z myszką,
popielnica, amorek i inne, miały swoje przeznaczenie.
Były bliskie jej sercu,
zachowywały pamięć o ludziach i miejscach skąd przybyły..
Młotek, obcęgi i gwoździe też mogą się przydać mówiła, więc są.
Wolała wschody od zachodów słońca.
Tak samo kochała wszystkie pory roku.
Jej wyjazdy wakacyjne odbywały się zawsze w tym samym okresie.
Fasolkę szparagową mogłaby jeść nawet codziennie,
powiedziała ostatnio do mojej córki Kasi
przy obiedzie w Halamie.
Była otwarta na drugiego człowieka
i nie znała granic swojej ciekawości świata.
Kochała ludzi, a nie ludzkość.
A my, Kochaliśmy Ją za to, że była
dla każdego z osobna i dla nas wszystkich razem.

Janusz Stępiński
7.02.2012